
Zakynthos to bez wątpienia piękna wyspa, a o podróży do Grecji marzyłam jeszcze jako mała dziewczynka. Ten kraj był zawsze pierwszym, który kojarzył mi się z ciepłem, piękną pogodą i przejrzystą wodą. Jednak nie wiedzieć czemu, zawsze było mi tam nie po drodze i w rezultacie wygrywały inne kierunki. Tym razem było podobnie 🙂 W planach było odwiedzenie Hiszpanii albo ponowna podróż do Portugalii czy Włoch. Nagle wpadła ta Grecja, tak z nienacka, a jak Grecja to Zakynthos. Chyba te żółwie tak mnie ciągnęły. Widziałam filmiki, jak te malutkie żółwiki się wykluwają i pędzą ile sił w stronę morza. Wiedziałam, że chciałabym to kiedyś zobaczyć. Poniżej zamieszczam moją relację z wyjazdu na greckie wakacje na wyspę Zakynthos. Jeżeli macie ochotę poczytać trochę m. in. o pięknych plażach i dowiedzieć się czy widziałam żółwia, to zapraszam dalej do pierwszej części. 🙂 Zajrzyjcie również tu: Zakynthos – co warto wiedzieć przed wyjazdem.
Argassi – Zakynthos
Nasz hotel był położony w miejscowości Argassi. To małe miasteczko leżące obok stolicy wyspy Zante Town. Naszą przygodę zaczęliśmy tu 13 września, a zakończyliśmy 20 września. Argassi choć jest małą miejscowością, to jednak dość ruchliwą. Sporo tu turystów, w tym polskich oraz ku mojemu zaskoczeniu bardzo wielu polaków pracujących w tamtejszych restauracjach, biurach oraz wypożyczalniach. Argassi, to taki kurort z niezbyt dużą plażą, za to z własnym mostem Argassi Bridge położonym w wodzie. Uliczki przepełnione są restauracjami i sklepikami z pamiątkami. Znajduje się tam również bardzo dużo biur oferujących wycieczki dla turystów oraz wypożyczalni aut, skuterów i quadów.
Dzień 1 – Argassi Bridge
Pierwszego dnia po przylocie, oczekiwaniu na hotel oraz lekkim ogarnięciu, udaliśmy się na rozeznanie terenu. Spacerowaliśmy uliczkami Argassi idąc w stronę morza. Sama plaża nie jest tu zbyt duża. Ładny brzeg do kąpieli znajduje się zaraz przy moście Argassi Bridge.








Dzień 2 – Gerakas Beach i Cameo Island
Drugiego dnia wypożyczyliśmy auto na trzy dni. Pierwszym naszym punktem podróży była plaża Gerakas Beach i to był strzał w dziesiątkę. Najpiękniejsza i najbardziej urokliwa plaża. Uwielbiam takie plaże, które leżą niczym w tajemniczej dolinie, na którą trzeba zejść po drewnianych schodkach z drewnianymi poręczami. Widok z góry po prostu magiczny i bezcenny! Woda była tu najczystsza i najcieplejsza, a rozgrzany słońcem czysty piasek czasami wręcz palił w stopy. Z prawej strony plaży było trochę skałek i kamieni. Jednak cała szerokość plaży była zwężona i odgrodzona linką, ponieważ były na niej gniazda ze złożonymi jajami żółwi Caretta Caretta. Te żółwie, to jedne z największych żółwi morskich i rosną do 120 cm, a ważą średnio około 100 kg i więcej. Skoro nawet żółwie wybrały sobie tę plażę Gerakas do składania jaj, to znaczy, że musi coś w niej być.








Następnie zajechaliśmy na popularną plażę Banana Beach. Jednak po urokliwej i klimatycznej plaży Gerakas, Banana Beach nie zrobiła na nas już takiego wrażenia. Z ciekawostek mogę powiedzieć, że na Banana Beach jedzie darmowy autobus. Jeżeli również chcielibyśmy z tej plaży wrócić za darmo autobusem, to musimy przedstawić jakiś rachunek z tej plaży np. za leżak, czy parasol. W przeciwnym razie bilet powrotny będziemy zobowiązani kupić za 1,8 euro.





Zbliżała się pora obiadowa, a nam po głowach chodziły naprawdę dobre owoce morza. Pojechaliśmy do miejscowości Laganas, jest to najbardziej imprezowy kurort na Zakynthos. W poszukiwaniu jedzenia trafiliśmy na restaurację Filoxenia. Wydaje mi się, że wiele osób, które nawet nie planują nic jeść, zostają w tej restauracji, a wszystko to za sprawą wspaniałego kelnera. Pracujący tam kelner wyśpiewuje całe menu, nawet w języku polskim. Był naprawdę wspaniały, ciężko było przejść obok niego obojętnie, nie kusząc się na te pyszności, które oferował. Nie żałowaliśmy, że tam zostaliśmy, jedzenie było po prostu przepyszne. Zamówiliśmy talerz z owocami morza dla dwóch osób.


Po takim pysznym jedzeniu można było jechać dalej. Udaliśmy się w stronę miejscowości Agios Sostis aby zobaczyć wyspę Cameo Island, czyli wyspę ślubów. Wyspa robi wrażenie, wygląda naprawdę romantycznie, dlatego nie dziwię się, że ludzie biorą tu śluby. Długi drewniany mostek niestety był zamknięty bramką i na wyspę nie było nam dane wejść, ale obfotografowaliśmy ją z każdej strony. Podczas rejsu statkiem szóstego dnia, mieliśmy okazję opłynąć ją dookoła i zobaczyć słynne wiszące welony, które stwarzają ten romantyczny nastrój na wyspie. Wokoło wyspy naprawdę pływają żółwie Caretta Caretta. Nurkujący tam nasz kolega miał bardzo bliskie spotkanie z żółwiem 🙂




Po tych przygodach wróciliśmy do hotelu na kolację, chwilowy wypoczynek i wyruszyliśmy na wieczorną wyprawę do stolicy Zante Town. Miasto jest zdecydowanie większe od miejscowości Argassi, w której mieszkaliśmy. Zante wręcz żyło nocą. Trochę zajęło nam znalezienie miejsca parkingowego. W stolicy była cała masa restauracji, cukierni i sklepów z pamiątkami. Wszędzie dookoła było dużo ludzi. Najbardziej chyba zaskoczyła nas ilość bawiących się dzieci na głównym placu koło godziny 22 🙂


Poniżej znajduję się mapa z naszej trasy z drugiego dnia.
Dzień 3 – Xigia Beach
Trzeciego dnia naszym celem była Xigia Beach, czyli siarkowa plaża zwana naturalnym SPA ze zdrowotnymi właściwościami wspaniale działającymi na skórę. Choć jej zapach świeżości nie przypomina, to jednak kąpiel jest obowiązkowa. Sama woda kolor ma piękny ale jest dość mętna i pływają w niej białe paprochy. Jest też bardzo zimna ale na szczęście bliżej brzegu pojawiają się ciepłe źródełka. Panujący tam zapach jest odczuwalny na początku, potem można się przyzwyczaić 🙂






Następnie zatrzymaliśmy się w miasteczku Agios Nikolaos. Zaraz po wjeździe do miasteczka zaczepili nas sprzedawcy biletów na rejs na groty Blue Caves. Oferowali rejs za 9 euro. My jednak jeszcze się zastanawialiśmy i od razu z ich propozycji nie skorzystaliśmy. Opłaciło nam się to, ponieważ trochę dalej kupiliśmy bilety za 8 euro. Motorówką płynęliśmy przy grotach, a do tych większych wpływaliśmy. Był nawet wyznaczony czas na wyskok z łódki aby popływać i ponurkować. Rejs trwał koło godziny.







Po drodze przejeżdżaliśmy obok Askos stone Park – to park z mini zoo, gdzie między innymi biegają daniele, które można karmić. Wejście kosztuje 9,5 euro, a czas zwiedzania to około 50 min. W kasie była bardzo miła Polka, która wszystko szczegółowo opowiadała. My jednak do środka nie wchodziliśmy, było już dość późno, a droga przed nami dość długa 🙂


Poniżej znajduję się mapa z naszej trasy z trzeciego dnia.
Mapa z zaznaczonymi atrakcjami na Zakynthos.
Dalszą część mojej relacji przeczytacie we wpisie: wakacje na Zakynthos – przewodnik część 2.
Ależ bym się teraz wybrała na jacht ;/
O tak i do tego taka piękna pogoda ?. Pozdrawiam ?