W lipcu spędziłam tygodniowe wakacje na Malcie. Było upalnie (czasem nawet trochę za bardzo) i pięknie. Tydzień szybko minął ale to, co zobaczyłam i zwiedziłam to moje. Śmiało mogę powiedzieć, że totalnie zauroczyłam się Maltą. Wyspa nie jest duża ale do zwiedzania sporo. Piękne widoki, które miałam okazję tam podziwiać zostaną mi w pamięci na zawsze. Przejrzysta i turkusowa woda w morzu, palmy i czarujące zachody słońca, to coś co uwielbiam. Żyć nie umierać. Z przyjemnością wybrałabym się tam jeszcze raz aby zobaczyć te wszystkie miejsca, których odwiedzić nie zdążyłam. Jednak kolejnym razem chciałabym tam pojechać na początku czerwca, myślę, że jeszcze nie byłoby aż takich upałów. Największych podobno możemy spodziewać się w sierpniu. Przyznam, że w godzinach południowych, gdzie słońce świeciło najmocniej ciężko było spacerować w nieocienionych miejscach.
Siedmiodniowy pobyt na Malcie spędziliśmy w mieście Sliema, które położone jest niedaleko stolicy Malty Valletty. Sliema okazała się trochę tańszą alternatywą. W czasie pobytu stwierdziliśmy, że nie tylko tańszą ale i lepiej położoną. Jest bardzo dobrze skomunikowana z całą resztą wyspy. Nasz hotel mieścił się przy samym nadmorskim bulwarze, gdzie znajdowało się pełno restauracji. Wieczorami, gdy już największy upał minął bulwar tętnił życiem. Z przyjemnością wychodziliśmy na wieczorne spacery i podziwialiśmy spokojne morze. Mieszkańcy i turyści wychodzili na spotkania towarzyskie. Sporo biegaczy zaczynało także wieczorami swoje treningi. W tej części wyspy znajdowały się skaliste plaże, które robiły niezwykłe wrażenie.

Skalista plaża koło naszego hotelu.
Co warto zwiedzić na Malcie?
Dzień 1 – Valletta

Valletta
Pierwszego dnia na Malcie zaplanowaliśmy zwiedzanie stolicy Valletty. Ze Sliemy można dojechać do niej autobusem lub przepłynąć promem za 2,80 euro w dwie strony. Miasto jest piękne i dość zatłoczone. Na szczęście w godzinach największego upału udało nam się znaleźć ławeczkę w cieniu, gdzie można było trochę schować się i odpocząć. Najlepszą przekąską w trakcie takiego relaksu są pyszne lody, które trzeba było strasznie szybko jeść, bo topiły się w zawrotnym tempie przy takim upale.

Maltańskie lody w kształcie róży.

Ceny i rozkład promów ze Sliemy do Valletty.
W Valletcie możemy m.in. zwiedzić Pałac Wielkich Mistrzów i zbrojownię. Cena biletu to 10 euro za dwa wejścia. Nie ma tam jednak dużo do oglądania. W kilka minut jesteśmy już po zwiedzaniu.

Wembley Store – trzypiętrowy sklep spożywczy.

Park Upper Barrakka Gardens.

Park Upper Barrakka Gardens.

Widok z parku Upper Barrakka Gardens.

Uwielbiam fotografować piękne kwiaty.
Dzień 2 – Mdina (miasto ciszy)

To zdjęcie w pełni oddaje klimat i urok tego miasta. Po prostu trzeba to zobaczyć.
Drugiego dnia wybraliśmy się do Mdiny – miasta ciszy. Mdina otoczona jest murem. Głównej bramy bronią lwy. Po wkroczeniu za mury wszystko staje się jasne, dlaczego nazywane jest miastem ciszy. Miasteczko wygląda jak labirynt, w którym można zbłądzić. Jak na prawdziwy labirynt przystało kilka razy znaleźliśmy się w tym samym miejscu. Jest to niezwykle urokliwe miejsce z wąskimi i cichymi uliczkami w sam raz na romantyczny spacer. Miasto możemy również zwiedzić podczas przejażdżki dorożką. Przejście całości nie zajmie nam zbyt dużo czasu ale koniecznie musimy to miejsce zobaczyć na własne oczy i poczuć panujący tam klimat. W Mdinie trafiliśmy na najlepsze lody na Malcie w stylu włoskim, czyli nakładane szpachlami. Młody dżentelmen nie żałował porcji i nakładał od serca 🙂

Najlepsze lody na Malcie. Tak smakowicie wyglądały, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia przed spróbowaniem.

W lodziarni Fior di latte kupiliśmy lody z wcześniejszego zdjęcia.

Główna brama miasta, której bronią dwa lwy.

Miasto można zwiedzić podczas jazdy dorożką.

Urokliwe wąskie uliczki.

Przepiękny widok 🙂
Dzień 3 – Gozo
W trzeci dzień popłynęliśmy na wyspę Gozo. Opis tego wypadu można przeczytać we wpisie moja fotorelacja z wakacji na Gozo.
Dzień 4 – Blue Grotto
Czwartego dnia zaplanowaliśmy odwiedzenie grot z turkusową wodą. Na małych łódeczkach z silnikiem wypłynęliśmy na morze aby dopłynąć do tajemniczych grot. Na łódeczce mieściło się około 8 osób. Dość spore fale powodowały, że łódka raczej nie płynęła, a skakała po wodzie, co nie ukrywam było dla mnie dość przerażającym przeżyciem. Jednak było to warte późniejszych widoków. W niektórych miejscach w ciemnej grocie nagle pojawiała się piękna turkusowa woda. Widok niesamowity. Bilet na tę przyjemność to 8 euro. Czas trwania rejsu to około 25 minut.

Piękna turkusowa woda w grotach.

Takimi łódeczkami wpływa się do grot.

Maltańskie ślimaczki.
Po zwiedzeniu grot udaliśmy się na wypoczynek do restauracji z ogromnym tarasem z widokiem na morze. Można było tu naprawdę dobrze zjeść. Zachwyceni byliśmy pastą z owocami morza (kraby, krewetki i łosoś). Najlepsza jaką jedliśmy.

Restauracja

Tagliatelle al pernod (smoked salmon, crab meat and shrimps, flamed in pernod liquor and a touch of cream).
Pasta z owocami morza 10,90 euro (zdecydowanie warta swojej ceny).

To miejsce było również bardzo chętnie odwiedzane przez nurków.
Dla tych, którym mało atrakcji na jeden dzień mogą się wybrać oglądać Dingli Klify. Trzeba jednak spory kawałek przejechać jeszcze autobusem, żeby się do nich dostać.
Poniżej można obejrzeć nasz film z rejsu na Blue Grotto.
Dzień 5 – Comino
Piątego dnia wybraliśmy się na wyspę Comino. Opis tego dnia można przeczytać we wpisie moja fotorelacja z wakcji na Comino.
Dzień 6 – Marsaxlokk – targ rybny
W niedzielę rano w Marsaxlokk odbywa się targ rybny. Postanowiliśmy oczywiście się na niego wybrać. Specjalnie z tej okazji w Valletcie jest dodatkowy autobus X86, który jeździ do 11:30. Chętnych na targ jest naprawdę dużo. Autobusy są zapchane, pomimo tego, że jeździ ich całkiem sporo. Szczerze mówiąc targ nas nie zachwycił. Tak naprawdę wyglądał jak zwykły rynek, na którym jest pełno stoisk z różnościami, od ubrań po różnego rodzaju sprzęty. Stoisk z rybami jest kilka, niewiele w porównaniu do wielkości całego targu. Niestety trzeba uważać na złodziei. Z powodu bardzo dużej ilości turystów, złodziei jest stosunkowo więcej.

Marsaxlokk – targ rybny.
Dookoła targu jest sporo restauracji. Można w nich dostać świeżą dobrą rybę. W Duncan Restaurant skusiliśmy się na ośmiornicę i miecznika. Bardzo dobre ale nie przebiły pasty z owocami morza.

Swordfish with coupar souce 13 euro.

Octopus with garlic 14 euro.
Dzień 7 – Valletta
Ostatniego dnia mając do wykorzystania jeszcze parę godzin przed odlotem, postanowiliśmy jeszcze raz wybrać się do Valletty.
Wakacje na Malcie wspominam super i chętnie tam wrócę w przyszłości 🙂
W kolejnym wpisie krótki przewodnik po Malcie jest trochę więcej ogólnych informacji m.in. o transporcie i cenach.
A czy Wy spędzaliście już kiedyś wakacje na Malcie? Podobało się?
Ach te wąskie uliczki.. maja taki niesamowity urok! Swoją drogą przepiękne zdjęcia! PS: Pasta z owocami morza wygląda przepysznie!
Mają urok i są przepiękne. Polecam każdemu to miejsce do zwiedzenia. Pasta z owocami morza, tak jak wygląda, tak też smakuje, a nawet lepiej 🙂
Nie ciągnęło mnie na Maltę, głównie dlatego, że jest tak oblegana przez turystów i tak oczywista ale przedstawiłaś to na tyle ciekawie, że jednak wyjazd rozważam. 🙂
Dziękuję bardzo za miły komentarz 🙂 Polecam polecieć Ci na Maltę po sezonie, jest tam dużo mniej turystów, a pogoda dalej ładna 🙂
Ach! Chcę się tam znaleźć! Cudowne miejsce! 🙂
Ja też bym chciała tam wrócić 🙂
Byliśmy na Malcie w zeszłym roku. Przepiękna wyspa. Fajnie pooglądać Twoje zdjęcia i poprzypominać sobie jak chodziło się po tych samych uliczkach.
🙂